Podejrzewam, że nikt z nas nie lubi przepłacać za kupowane produkty. Konkurencja na rynku jest z tego powodu naprawdę ogromna. Sklepy rywalizują o nas - klientów stosując przeróżne "wabiki": "Kup 3 rzeczy i zapłać tylko za 2! / Zrób zakupy za min. 50 zł, a dostaniesz produkt gratis! / Robiąc zakupy w czwartek otrzymaj dodatkowy rabat 10% na wszystko! / Kup produkty za min. 200 zł, a dostawa będzie gratis! / Wszystko -70%!" Jestem pewna, że wygląda to znajomo. Dlatego chętnie korzystamy z takich promocji, wszelkich rodzajów wyprzedaży, ale... zdarza się, że niechętnie korzystamy z ofert outletowych. Właśnie ten wpis będzie poświęcony tej formie zakupowej.
Outletowa magia
Sama jestem osobą, która lubi siebie nazywać "łowcą okazji", a co za tym idzie nie lubię uczucia, które towarzyszy nam, gdy odkryjemy, że daliśmy się naciągnąć na produkt w wyższej cenie niż w innym sklepie. W moim artykule Jak K-Popować i nie zbankrutować? napisałam o kilku sposobach dotyczących oszczędności w sklepach internetowych. Wspomniałam o czymś takim jak outlet. Czym jednak jest outlet? Może brzmieć to dość podejrzanie i odtrącająco dla większości z Was. Wiele sklepów używa tej nazwy, by sprzedać uszkodzone produkty w niższej cenie bądź oryginalne produkty z końcówek serii, bez opakowań i metek lub te powystawowe. Jednakże jest jeden sklep, który sprzedaje nowe, oryginalne produkty w niższej, naprawdę atrakcyjnej cenie. Mowa tutaj o K-Town.
Cała akcja outletowa odbywa się raz w miesiącu i trwa bardzo krótko (dzień, czasem dwa). Termin i czas trwania znajdziecie zawsze na Insta Story sklepu, dlatego zachęcam gorąco do obserwowania sklepu na Instagramie. W outlecie możecie kupić nowe płyty w niższych cenach. Jedyny haczyk jest taki, że na płyty musicie trochę poczekać. Są one sprowadzane na zamówienie z Korei, więc musicie wykazać się wyrozumiałością i cierpliwością. Czy warto? Oczywiście, że tak!
Ostatni będą pierwszymi...
Wzięłam aktualnie udział w dwóch outletach. Za pierwszym razem trafiłam na outlet całkiem przypadkiem. Absolutnie nie byłam zainteresowana zakupami, bo wydałam przeznaczone na ten cel pieniądze. Sama nazwa outlet nie zachęcała mnie, bo myślałam, że są to produkty uszkodzone, a szkoda mieć takie w swojej kolekcji. Jednak, kiedy zapoznałam się z zasadami i wystawionymi produktami postanowiłam skorzystać z tak dobrej oferty. Przed zakupem zrobiłam kalkulację, porównując ceny normalne do tych outletowych. Wyszło na to, że za pierwszym razem kupiłam 4 płyty w cenie 3, za drugim razem 5 płyt w cenie 4 i została mi naprawdę duża reszta. Co jest ciekawe... Przy pierwszych zakupach zostałam jednym z klientów, którzy dostali swój outlet jako ostatni, natomiast przy drugich... otrzymałam zamówienie jako jedna z pierwszych! Przy okazji uświadomię Was, że nie warto wylewać na sklepy wiadra pomyj z powodu opóźnień związanych z wysyłką zamówień. Jeżeli jest to produkt sprowadzany dla Was na specjalne zamówienie z zagranicy, musicie wykazać się naprawdę dużą cierpliwością. Jedna paczka potrafi iść kilka tygodni, utknąć w urzędzie celnym, a potem sklep musi skompletować całe zamówienie. Zamówienia sklepów są o wiele większe, a co za tym idzie, czas oczekiwania na całe palety, oclenie ich zajmuje o wiele więcej czasu. W sklepie pracują tacy sami ludzie jak my, więc okazując im odrobinę empatii, pisząc im miłe słowa wsparcia i zrozumienia dacie im więcej chęci do dalszej pracy, która według mnie jest na najwyższym poziomie.
Outletowy Haul - kwiecień
Co takiego kupiłam w kwietniu? Same dobre rzeczy! Cierpiałam na brak płyt zespołu Stray Kids, który w naprawdę szybkim tempie skradł moje serce, zajmując miejsce na piedestale obok BTS. Z tego powodu widząc aż cztery pozycje SKZ postanowiłam je kupić. Nie miałam tutaj jakiś wymogów odnośnie wersji płyty, chciałam mieć dodatkową niespodziankę. Płytami jakie kupiłam były: I am WHO, Clé 1: MIROH, Clé 2: YELLOW WOOD oraz Clé: LEVANTER. Ceny były naprawdę atrakcyjne, bo wynosiły 85 zł za sztukę. Zazwyczaj te płyty chodzą w cenach aż 109 - 120 zł. Podliczając ceny po których zazwyczaj one chodzą zaoszczędziłam ok. 117 zł. Czyli jak widzicie - jedna płyta wyszła mi gratis.
Jeżeli chodzi o same płyty... Krótko przedstawię moją opinię zbiorczą na ich temat. Wszystkie zamówione płyty są tzw. mini albumami. Dlatego ich "książkowa" forma nie powinna nikogo dziwić. W swojej kolekcji mam już ich całkiem sporo, ale te okazały się zbyt wysokie, by umieścić je w mojej gablocie (z tego powodu musiałam zmniejszyć półkę wyżej).
Największy zachwyt wzbudziła we mnie płyta I am WHO. Trafiła mi się wersja "I am". Wizualnie prezentuje się mistrzowsko - metaliczna folia rzuca mnie na kolana. Kolorystyka złoto-srebrna, raster widoczny na zdjęciach... Do tego dochodzi żółta dwustronna "przepaska" z pseudonimami wszystkich członków Stray Kids. Pomysł i wykonanie - wow. Podoba mi się też, że track lista znajduje się na przodzie okładki, a nie na tyle. Tył, prosty ze skróconą nazwą zespołu. Świetne. Boskie. Brak mi słów, a jako, że jestem projektantem graficznym z zawodu przywiązuję ogromną wagę do tego jak wydawane są książki, albumy CD czy mangi. W środku znalazłam trzy karty kolekcjonerskie oraz dwustronny lyric poster - trafił mi się przeuroczy I.N! Jak sama nazwa wskazuje na plakacie znajdują się również teksty do wszystkich utworów.
Jeżeli chodzi o karty kolekcjonerskie... Dołączone zostały dwie normalne oraz jedna "specjalna" tj. z autoportretem. Sama karta ma jednostronny nadruk na przezroczystej pleksi Otrzymałam autoportret Felixa. Niestety żaden z kodów QR już nie działał. Co nie powinno mnie dziwić skoro koło kodu widnieje informacja, że nagrania dostępne są tylko do wyjścia następnego albumu. Pozostałe dwie karty z Changbinem oraz Lee Know. Na co zwróciłam uwagę? Te karty nie mają zaokrąglonych rogów, a osobiście nie przepadam za tymi "kanciastymi".
Największy zachwyt wzbudziła we mnie płyta I am WHO. Trafiła mi się wersja "I am". Wizualnie prezentuje się mistrzowsko - metaliczna folia rzuca mnie na kolana. Kolorystyka złoto-srebrna, raster widoczny na zdjęciach... Do tego dochodzi żółta dwustronna "przepaska" z pseudonimami wszystkich członków Stray Kids. Pomysł i wykonanie - wow. Podoba mi się też, że track lista znajduje się na przodzie okładki, a nie na tyle. Tył, prosty ze skróconą nazwą zespołu. Świetne. Boskie. Brak mi słów, a jako, że jestem projektantem graficznym z zawodu przywiązuję ogromną wagę do tego jak wydawane są książki, albumy CD czy mangi. W środku znalazłam trzy karty kolekcjonerskie oraz dwustronny lyric poster - trafił mi się przeuroczy I.N! Jak sama nazwa wskazuje na plakacie znajdują się również teksty do wszystkich utworów.
Przejdźmy do zawartości tj. fotoksiążki. Jest ona naprawdę obszerna. Głównej mierze dlatego, że mamy w środku aż trzy sesje zdjęciowe. Pierwsza z nich chyba najbardziej trafia w me gusta, z tego powodu, że jest bardzo kolorowa. Każdy z nich ma swoją własną sesję zdjęciową (wraz ze stroną na której jest napisana krótka wiadomość ofc. hangulem, ale od czego mamy Google Translator?) i datą urodzenia. Mamy też ujęcia unitowe (jako, że wtedy była ich 9, a nie 8 to podzielono ich w trójki), a także dwa całego zespołu. Drugie z nich zrobione z użyciem obiektywu typu rybie oko - robi wrażenie. Fotki każdego z nich się różnią, mimo to mamy spójność ogółu, co jest oczywiście na plus. Sama robiłam raz sesję na ścianie z graffiti i uważam takie zdjęcia za naprawdę atrakcyjne wizualnie - doskonale ukazują młodego, buntowniczego ducha jakiego mamy w muzyce SKZ.
Kolejna sesja jest bardziej "badassowa". Zdjęcia robione o zmierzchu mają całkowity inny charakter i wydźwięk niż te wcześniejsze. Mamy większe ziarno widoczne na nich, niektóre mają efekt lampy błyskowej, który wygląda naprawdę świetnie. Samą sesję nazwałabym w sumie taką trochę oldschoolową - przez zastosowane środki i kolorystykę. Super prezentuje się również tło - opuszczone magazyny i płoty siatkowe. Monochromatyczne fotki całego zespołu - strzał w dziesiątkę. Jeżeli chodzi o unity - tym razem podział jest na 5 i 4.
Skoro tak bardzo podobają mi się te czarno-białe ujęcia to nikogo nie zdziwi fakt, że do gustu przypadły mi też te zespołowe z trzeciej sesji zdjęciowej - zrobione w tunelu. Mamy tam widoczne tylko ich czarne sylwetki, część z nich trzyma flagi... Zdjęcia są dwa, znajdują się na początku i końcu całej sesji. Genialny pomysł. Tym razem dostajemy fotki robione nocą, na nich znajduje się zadziwiająco dużo kolorów - za sprawą oświetlenia i kolorowych opon. Zwróciłam uwagę na to, że większość z nich ma te same outfity, co w pierwszej sesji. Podobnie jak w przypadku pierwszej, unitowe zdjęcia są 3 po 3. Natomiast pojedyncze połączone są z podziękowaniami. Ciekawe były strony z samą typografią - zarówno te minimalistyczne, jak i te bardziej wypasione. Myślę, że przeglądając ten album znalazłam kilka ciekawych rozwiązań designerskich.
Trochę zbytnio się rozpisałam na temat poprzedniego wydawnictwa, postaram się streszczać z kolejnymi! Przejdźmy więc do KLUCZOWEJ TRYLOGII. Są one mniej obszerne od poprzedniczki i w sumie wizualnie nie robią aż tak dużego wrażenia. Zacznijmy od najstarszej, czyli Clé 1: MIROH. Mam wersję "MIROH", Okładka z fotkami każdego z dziewięciu członków, multikolorowe z wyraźną dominacją zieleni, czerwieni i mocnego uderzenia błękitów. Odważny design związany z liternictwem - podejrzewam, że niewielu projektantów zdecydowałoby się na umieszczenie nazwy albumu tuż przy linii cięcia/gięcia okładki. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Wykończenie nie robi na mnie zbyt dużego wrażenia - matowa folia z jednym elementem podkreślonym lakierem UV (nazwa płyty).
Tył okładki ma ciekawy design, który jest podobny w całej trylogii. Prostota, sama typografia - czyku to co lubię. W środku mamy jedną podwójną stronę w której pojawia się losowa osoba - mi trafił się Changbin. Zwróciłam uwagę na to, że został zastosowany inny papier - przez co kolory są bardziej przygaszone niż w książeczce I am WHO. Nie przeszkadza to jakoś mocno, tym bardziej, że nie ma aż tak multikolorowych fotek.
W środku są tylko dwie sesje zdjęciowe. Głównym środkiem artystycznym jest zastosowanie kolorowego oświetlenia i surowego tła, jakie dały betonowe ściany. Pod względem fotograficznym - w oko wpadły mi dwa, które ukazują ruch. Oba znajdują się w innych sesjach. Pierwszym jest zdjęcie Changbina, który jest mocno rozmyty tudzież poruszony. Jest to chronofotografia. Sama bawiłam się fotografią kreatywną i uważam to ujęcie za naprawdę świetne - dodatkowo pod względem kolorystyki. Druga fotka to ta z biegnącym Bang Chanem. Ruch jest całkowicie zatrzymany, mocne światło zestawione z mrokiem tunelu. Do tego dochodzi świetna kompozycja diagonalna.
Nie wspomniałam o dodatkach. Do albumu dołączone były trzy karty - ku memu zadowoleniu wszystkie trzy mają zaokrąglone rogi. Tak szczerze nie jestem zbyt dużą fanką tych kolorowych ramek, ale nie wyglądają one jakoś strasznie tragicznie. Dostałam karty z: I.N'em, Hyunjinem i Bang Chanem. Zdziwiła mnie trochę różnica w designie tyłu kart. Okazało się, że dwie z nich (pierwsza i ostatnia) to tzw. QR Voice Cards, a ta z Hyunjinem to QR Image Card. Żaden z kodów nie działa.
Następnie mamy Clé 2: YELLOW WOOD. Trafiła mi się wersja "Clé 2". Jeżeli chodzi o kolor... Uwielbiam kolor żółty, jednak nie jestem fanką takiej "sraczkowatej żółci". Sam design jest o wiele prostszy niż w poprzednich płytach. W oczy rzuca się więcej typografii, a zdjęcia ograniczone są tylko do oczu - które swoją drogą, czarno-białe i w swojej formie są niezwykle graficzne - niczym linoryt. Natomiast ciekawym rozwiązaniem jest fakturowany lakier, który został nałożony na owe fotki.
Tył jest podobny do tego jaki ma "MIROH". W środku znajduje się znów rozkładaną stronę, tym razem pojawił się na niej Seungmin. Na owych stronach mamy dwa zdjęcia (a nie jak poprzednio). Oba ujęcia mi się podobają - ciężko wskazać które bardziej. Ciekawym zabiegiem była edycja tego drugiego, który ma dodatkowe bazgroły na sobie.
Dwie sesje zdjęciowe, co brzmi znajomo. W pierwszej urzekł mnie pomysł w jaki podzielili ich wszystkich. Chodzi mi o to, że najpierw jest zdjęcie unitu (5 i 4) wraz z podpisem kto tam na fotce widnieje, a potem poszczególnych członków. Jeżeli jednak przejdziemy do tego, która sesja mnie mocniej porwała - wybieram tą drugą. Najlepsze znajdują się przy "podziękowaniach". Ciężko jest mi wybrać ulubione fotki, ale myślę, że wybiorę Seungmina oraz Bang Chana (nie to przy podziękowaniach, a wcześniejsze, choć przyznaję - oba są fajne). Pierwszy wybór uzasadnię zastosowanym efektem glitch (zakłócenie). Pojawił się on też na innych ujęciach, ale tutaj wyszedł najlepiej. Jeżeli chodzi o Bang Chana, to chodzi mi o to w którym ma wyciągniętą rękę (praktycznie poza kadrem), a na jego twarz pada jej cień. Do tego dwa źródła i kolory światła. Naprawdę zapiera dech w piersiach.
Przechodząc do kart... Trafiły mi się dwie karty z Hanem i jedna z Seungminem. Co ciekawe, każda z kart ma całkowicie inny design na tyle. Kody QR nie działają (szok i niedowierzanie). Jeżeli chodzi o kartę z Seungminem, to jest to moja jedyna (aktualnie) karta na która nie jest zdjęciem portretowym, a całej osoby.
Zbliżamy się już do końca Kwietniowego Haulu... Ostatnią pozycją na liście jest Clé: LEVANTER! Zacznę od kart kolekcjonerskich, bowiem... są to jedyne karty w których działają kody QR! Dostałam dwie karty z I.N'em i jedną z Hanem. Dwie z nich mają krótkie nagranie głosowe, natomiast trzecia ukryte zdjęcie, które wrzucę pod koniec wpisu. Podobnie jak w przypadku poprzednich kart jest tutaj różnica w designie tyłów kart. Wróciliśmy też do kart bez zaokrąglonych brzegów (smuteczek).
Przejdziemy teraz do omawiania fotoksiążki. Okładka jest całkowicie inna niż jej poprzedniczki. Patrząc uważnie na każdą z nich, możemy zauważyć syntezę, do której dążyli projektanci - mamy coraz prostsze rozwiązania i zrezygnowano całkowicie ze zdjęć. Podobnie jak w poprzednich albumach, jest to naprawdę odważne projektowanie od brzegu do brzegu. Kompozycja jest naprawdę świetna. Podoba mi się również, że żółte elementy są uszlachetnione błyszczącym lakierem UV, choć szkoda, że pominęli dolny napis "YOU MAKE STRAY KIDS STAY", który przecież także jest żółty. Jeżeli chodzi o tył - nadal nawiązujemy do poprzednich płyt. Dodam też, że na tej płycie nie ma już Woojina, który odszedł z zespołu. Na rozkładanych stronach pojawił się znów Seungmin - swoją drogą zdjęcie jest naprawdę przepiękne. Dodatkowo na jednej z nich znajduje się "szum" pośród którego znajduje się napis "I wanna be myself" - czyli cytat z tytułowego utworu "Levanter".
W sumie są trzy sesje zdjęciowe - każda z nich robi na mnie ogromne wrażenie. Dwie pierwsze mają taki wiejski klimat - całkowicie różniący się od tych poprzednich. Moją uwagę przyciągnęła druga sesja w której mamy... ujęcia w polu. Niedawno zachwycałam się zdjęciami Bangtanów z płyty Love Yourself: Tear wersja: Y. Mieli tam właśnie polną sesję, ale ostatecznie miała ona troszkę inny klimat niż ta (u BTSów było super intensywnie niebieskie niebo). Tutaj kolorystyka jest stonowana i ciepła. Zwróciłam uwagę na to, że zarówno miejscówka jak i stylizacje są takie same jak w teledysku do piosenki "Levanter".
Jeżeli chodzi o ostatnią sesję, to są tam portrety, które pojawiają się obok tekstów piosenek. Dodatkowo obok każdego zdjęcia pojawia się ujęcie w strojach z teledysku do "Double Knot". Ta sesja niby też nawiązuje do przyrody, ale w mniejszym wygaszonym stopniu. Trzy sesje, więc wybiorę po jednym zdjęciu z każdej. W pierwszej wygrywa zdecydowanie I.N, zachwyca mnie tam wszystko, jego poza, ciekawe, drewniane tło (przypomina mi trochę Żelazny Tron z Gry o Tron), no i ten blink świetlny, który wkradł się w kadr.
Teraz pora na sesję numer 2! Zaskoczę wszystkich i wybiorę zdjęcie z Bang Chanem! Nie wiem dlaczego, ale jego fotki są najfajniejsze ze wszystkich! Tutaj mamy je rozciągnięte na dwie strony. Wystarczy spojrzeć na trzy elementy: kompozycja, jego poza i strój. Myślę, że mogłoby ono wisieć u mnie w pokoju. Jego spokojny klimat wprowadziłby mnie w dobry nastrój. Równie dobre jest jego portretowe zdjęcie z tej sesji. Przechodząc do ostatniego wybrańca... trafia na Felixa. Wygląda na nim bardzo naturalnie (widać nawet jego piegi). Ciekawie wyglądają całkowicie rozmyte liście na pierwszym planie, których istnienie całkowicie nie zakłóca odbiorze portretu. Świetne dobre ujęcie.
Kolejna sesja jest bardziej "badassowa". Zdjęcia robione o zmierzchu mają całkowity inny charakter i wydźwięk niż te wcześniejsze. Mamy większe ziarno widoczne na nich, niektóre mają efekt lampy błyskowej, który wygląda naprawdę świetnie. Samą sesję nazwałabym w sumie taką trochę oldschoolową - przez zastosowane środki i kolorystykę. Super prezentuje się również tło - opuszczone magazyny i płoty siatkowe. Monochromatyczne fotki całego zespołu - strzał w dziesiątkę. Jeżeli chodzi o unity - tym razem podział jest na 5 i 4.
Skoro tak bardzo podobają mi się te czarno-białe ujęcia to nikogo nie zdziwi fakt, że do gustu przypadły mi też te zespołowe z trzeciej sesji zdjęciowej - zrobione w tunelu. Mamy tam widoczne tylko ich czarne sylwetki, część z nich trzyma flagi... Zdjęcia są dwa, znajdują się na początku i końcu całej sesji. Genialny pomysł. Tym razem dostajemy fotki robione nocą, na nich znajduje się zadziwiająco dużo kolorów - za sprawą oświetlenia i kolorowych opon. Zwróciłam uwagę na to, że większość z nich ma te same outfity, co w pierwszej sesji. Podobnie jak w przypadku pierwszej, unitowe zdjęcia są 3 po 3. Natomiast pojedyncze połączone są z podziękowaniami. Ciekawe były strony z samą typografią - zarówno te minimalistyczne, jak i te bardziej wypasione. Myślę, że przeglądając ten album znalazłam kilka ciekawych rozwiązań designerskich.
Trochę zbytnio się rozpisałam na temat poprzedniego wydawnictwa, postaram się streszczać z kolejnymi! Przejdźmy więc do KLUCZOWEJ TRYLOGII. Są one mniej obszerne od poprzedniczki i w sumie wizualnie nie robią aż tak dużego wrażenia. Zacznijmy od najstarszej, czyli Clé 1: MIROH. Mam wersję "MIROH", Okładka z fotkami każdego z dziewięciu członków, multikolorowe z wyraźną dominacją zieleni, czerwieni i mocnego uderzenia błękitów. Odważny design związany z liternictwem - podejrzewam, że niewielu projektantów zdecydowałoby się na umieszczenie nazwy albumu tuż przy linii cięcia/gięcia okładki. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Wykończenie nie robi na mnie zbyt dużego wrażenia - matowa folia z jednym elementem podkreślonym lakierem UV (nazwa płyty).
Tył okładki ma ciekawy design, który jest podobny w całej trylogii. Prostota, sama typografia - czyku to co lubię. W środku mamy jedną podwójną stronę w której pojawia się losowa osoba - mi trafił się Changbin. Zwróciłam uwagę na to, że został zastosowany inny papier - przez co kolory są bardziej przygaszone niż w książeczce I am WHO. Nie przeszkadza to jakoś mocno, tym bardziej, że nie ma aż tak multikolorowych fotek.
W środku są tylko dwie sesje zdjęciowe. Głównym środkiem artystycznym jest zastosowanie kolorowego oświetlenia i surowego tła, jakie dały betonowe ściany. Pod względem fotograficznym - w oko wpadły mi dwa, które ukazują ruch. Oba znajdują się w innych sesjach. Pierwszym jest zdjęcie Changbina, który jest mocno rozmyty tudzież poruszony. Jest to chronofotografia. Sama bawiłam się fotografią kreatywną i uważam to ujęcie za naprawdę świetne - dodatkowo pod względem kolorystyki. Druga fotka to ta z biegnącym Bang Chanem. Ruch jest całkowicie zatrzymany, mocne światło zestawione z mrokiem tunelu. Do tego dochodzi świetna kompozycja diagonalna.
Następnie mamy Clé 2: YELLOW WOOD. Trafiła mi się wersja "Clé 2". Jeżeli chodzi o kolor... Uwielbiam kolor żółty, jednak nie jestem fanką takiej "sraczkowatej żółci". Sam design jest o wiele prostszy niż w poprzednich płytach. W oczy rzuca się więcej typografii, a zdjęcia ograniczone są tylko do oczu - które swoją drogą, czarno-białe i w swojej formie są niezwykle graficzne - niczym linoryt. Natomiast ciekawym rozwiązaniem jest fakturowany lakier, który został nałożony na owe fotki.
Tył jest podobny do tego jaki ma "MIROH". W środku znajduje się znów rozkładaną stronę, tym razem pojawił się na niej Seungmin. Na owych stronach mamy dwa zdjęcia (a nie jak poprzednio). Oba ujęcia mi się podobają - ciężko wskazać które bardziej. Ciekawym zabiegiem była edycja tego drugiego, który ma dodatkowe bazgroły na sobie.
Dwie sesje zdjęciowe, co brzmi znajomo. W pierwszej urzekł mnie pomysł w jaki podzielili ich wszystkich. Chodzi mi o to, że najpierw jest zdjęcie unitu (5 i 4) wraz z podpisem kto tam na fotce widnieje, a potem poszczególnych członków. Jeżeli jednak przejdziemy do tego, która sesja mnie mocniej porwała - wybieram tą drugą. Najlepsze znajdują się przy "podziękowaniach". Ciężko jest mi wybrać ulubione fotki, ale myślę, że wybiorę Seungmina oraz Bang Chana (nie to przy podziękowaniach, a wcześniejsze, choć przyznaję - oba są fajne). Pierwszy wybór uzasadnię zastosowanym efektem glitch (zakłócenie). Pojawił się on też na innych ujęciach, ale tutaj wyszedł najlepiej. Jeżeli chodzi o Bang Chana, to chodzi mi o to w którym ma wyciągniętą rękę (praktycznie poza kadrem), a na jego twarz pada jej cień. Do tego dwa źródła i kolory światła. Naprawdę zapiera dech w piersiach.
Przechodząc do kart... Trafiły mi się dwie karty z Hanem i jedna z Seungminem. Co ciekawe, każda z kart ma całkowicie inny design na tyle. Kody QR nie działają (szok i niedowierzanie). Jeżeli chodzi o kartę z Seungminem, to jest to moja jedyna (aktualnie) karta na która nie jest zdjęciem portretowym, a całej osoby.
Zbliżamy się już do końca Kwietniowego Haulu... Ostatnią pozycją na liście jest Clé: LEVANTER! Zacznę od kart kolekcjonerskich, bowiem... są to jedyne karty w których działają kody QR! Dostałam dwie karty z I.N'em i jedną z Hanem. Dwie z nich mają krótkie nagranie głosowe, natomiast trzecia ukryte zdjęcie, które wrzucę pod koniec wpisu. Podobnie jak w przypadku poprzednich kart jest tutaj różnica w designie tyłów kart. Wróciliśmy też do kart bez zaokrąglonych brzegów (smuteczek).
Przejdziemy teraz do omawiania fotoksiążki. Okładka jest całkowicie inna niż jej poprzedniczki. Patrząc uważnie na każdą z nich, możemy zauważyć syntezę, do której dążyli projektanci - mamy coraz prostsze rozwiązania i zrezygnowano całkowicie ze zdjęć. Podobnie jak w poprzednich albumach, jest to naprawdę odważne projektowanie od brzegu do brzegu. Kompozycja jest naprawdę świetna. Podoba mi się również, że żółte elementy są uszlachetnione błyszczącym lakierem UV, choć szkoda, że pominęli dolny napis "YOU MAKE STRAY KIDS STAY", który przecież także jest żółty. Jeżeli chodzi o tył - nadal nawiązujemy do poprzednich płyt. Dodam też, że na tej płycie nie ma już Woojina, który odszedł z zespołu. Na rozkładanych stronach pojawił się znów Seungmin - swoją drogą zdjęcie jest naprawdę przepiękne. Dodatkowo na jednej z nich znajduje się "szum" pośród którego znajduje się napis "I wanna be myself" - czyli cytat z tytułowego utworu "Levanter".
W sumie są trzy sesje zdjęciowe - każda z nich robi na mnie ogromne wrażenie. Dwie pierwsze mają taki wiejski klimat - całkowicie różniący się od tych poprzednich. Moją uwagę przyciągnęła druga sesja w której mamy... ujęcia w polu. Niedawno zachwycałam się zdjęciami Bangtanów z płyty Love Yourself: Tear wersja: Y. Mieli tam właśnie polną sesję, ale ostatecznie miała ona troszkę inny klimat niż ta (u BTSów było super intensywnie niebieskie niebo). Tutaj kolorystyka jest stonowana i ciepła. Zwróciłam uwagę na to, że zarówno miejscówka jak i stylizacje są takie same jak w teledysku do piosenki "Levanter".
Jeżeli chodzi o ostatnią sesję, to są tam portrety, które pojawiają się obok tekstów piosenek. Dodatkowo obok każdego zdjęcia pojawia się ujęcie w strojach z teledysku do "Double Knot". Ta sesja niby też nawiązuje do przyrody, ale w mniejszym wygaszonym stopniu. Trzy sesje, więc wybiorę po jednym zdjęciu z każdej. W pierwszej wygrywa zdecydowanie I.N, zachwyca mnie tam wszystko, jego poza, ciekawe, drewniane tło (przypomina mi trochę Żelazny Tron z Gry o Tron), no i ten blink świetlny, który wkradł się w kadr.
Teraz pora na sesję numer 2! Zaskoczę wszystkich i wybiorę zdjęcie z Bang Chanem! Nie wiem dlaczego, ale jego fotki są najfajniejsze ze wszystkich! Tutaj mamy je rozciągnięte na dwie strony. Wystarczy spojrzeć na trzy elementy: kompozycja, jego poza i strój. Myślę, że mogłoby ono wisieć u mnie w pokoju. Jego spokojny klimat wprowadziłby mnie w dobry nastrój. Równie dobre jest jego portretowe zdjęcie z tej sesji. Przechodząc do ostatniego wybrańca... trafia na Felixa. Wygląda na nim bardzo naturalnie (widać nawet jego piegi). Ciekawie wyglądają całkowicie rozmyte liście na pierwszym planie, których istnienie całkowicie nie zakłóca odbiorze portretu. Świetne dobre ujęcie.
PS. Poza outletem kupiłam prześliczną żółtą bransoletkę Stray Kids. Jest naprawdę wysokiej jakości i wygląda świetnie. Z jednej strony jest logo SKZ, z drugiej nazwa zespołu zapisana w hangulu. Uwielbiam kolor żółty, choć w swojej garderobie nie mam niestety zbyt wielu żółtych rzeczy. Dlatego taki dodatek jest jak najbardziej trafiony.
Outletowy Haul - czerwiec
Pora na mój drugi - czerwcowy outlet. Poprzednim razem kupiłam same tytuły SKZ, tym razem postanowiłam skupić się na BTS. Chciałam uzupełnić braki w mojej kolekcji i tak skończyłam z: 2 COOL 4 SKOOL, O!RUL8,2?, The Most Beautiful Moment in Life part. 1, The Most Beautiful Moment in Life part. 2 oraz Map of the Soul: Persona. Czyli aż pięć pozycji. Jednak sporo na nich zaoszczędziłam! Najtańsza kosztowała tylko 68 zł, a najdroższa 84 zł. Dla porównania napiszę normalny przedział cenowy - 90 - 119 zł. Podliczając zaoszczędziłam na nich 142 zł. Czyli 5 płyt w cenie 4 (plus reszta)! W tym zamówieniu jednak postanowiłam "przetestować" sklep. W komentarzu do zamówienia poprosiłam ich o konkretne wersje. Wyobraźcie sobie, że otrzymałam WSZYSTKIE TE KTÓRE CHCIAŁAM! Obsługa klienta - pierwsza klasa!
Przejdźmy do (mam nadzieję) krótszego ich omówienia. Myślę, że najciężej będzie mi omówić te dwie pierwsze pozycje. Powód jest prosty - bardzo bawią mnie stare stylizacje Bangtanów. Wiem, wiem - każdy z nas był kiedyś młody i zbuntowany... ja wcale nie byłam inna (mroczny goth / true metal) Jednak... oni całkowicie mnie powalili na ziemię!
Przejdźmy do (mam nadzieję) krótszego ich omówienia. Myślę, że najciężej będzie mi omówić te dwie pierwsze pozycje. Powód jest prosty - bardzo bawią mnie stare stylizacje Bangtanów. Wiem, wiem - każdy z nas był kiedyś młody i zbuntowany... ja wcale nie byłam inna (mroczny goth / true metal) Jednak... oni całkowicie mnie powalili na ziemię!
Pierwszy mini album, a raczej singiel, który wezmę pod lupę to debiutancki krążek, czyli 2 COOL 4 SKOOL. Lubię i cenię muzykę z ich początków, ma całkiem inny wydźwięk niż ich obecna twórczość. Miło jest cofnąć w czasie i posłuchać ich "origins". Podoba mi się forma w jakiej jest wydana płyta - nie jest to zwykły jewel-case, a śliczny digibook. Okładka ma teksturę przypominającą skórę, do tego złote elementy i wytłaczane stare logo BTS... Robi na mnie ogromne wrażenie!
Zdziwiła mnie też jego wielkość, bo jest większy niż przeciętne, znane mi digibooki (a mam ich sporo w kolekcji). cieszy mnie, że nie znajdziemy tutaj plastiku, a piankę, która przytrzymuje płytę. Nie lubię plastikowych opakowań, bo zawsze boję się, że się połamie. Jako dodatek dorzucona jest pocztówka ze śmiesznymi zwierzakowymi karykaturami.
Zdziwiła mnie też jego wielkość, bo jest większy niż przeciętne, znane mi digibooki (a mam ich sporo w kolekcji). cieszy mnie, że nie znajdziemy tutaj plastiku, a piankę, która przytrzymuje płytę. Nie lubię plastikowych opakowań, bo zawsze boję się, że się połamie. Jako dodatek dorzucona jest pocztówka ze śmiesznymi zwierzakowymi karykaturami.
Plusem jest to, że książeczka wklejona jest do pudełka, bo nie wysuwa się niepotrzebnie. Ciężko jest mi omówić sesję zdjęciową, którą mamy w tym wydawnictwie... Wyglądają tam... epicko. Czuć bijący od nich hip-hopowy vibe - rodem z USA. Obwieszeni łańcuchami, nadmiarem innej biżuterii czy ciuchów od znanych projektantów. Czy nie czujecie tego bogactwa i przepychu? Bo ja tak!
Chyba najbardziej normalnie prezentuje się Jin, którego zdjęcia są poprostu śliczne. Tytuł stylówki roku dostaje RM - ten fryz i stylowe oksy. Na drugim miejscu ex aequo stają J-Hope (za tą maskę) i Suga (za tą deskę).
Chyba najbardziej normalnie prezentuje się Jin, którego zdjęcia są poprostu śliczne. Tytuł stylówki roku dostaje RM - ten fryz i stylowe oksy. Na drugim miejscu ex aequo stają J-Hope (za tą maskę) i Suga (za tą deskę).
Przejdźmy dalej, karuzela śmiechu nie staje w miejscu! Czeka na nas O!RUL8,2?. Przyznam sie, że nie przywiązywałam nigdy dużej wagi do nazwy tej płyty i dopiero po otrzymaniu jej w formie fizycznej zorientowałam się o co chodzi, choć doskonale jestem zaznajomiona z wszelkimi angielskimi skrótami. Podobnie jak poprzednik przypadło mi do gustu pudełko. W swojej formie podobne, ale nie ma już tej skórzanej faktury, jest biała oraz ma czerwoną i srebrną folię (zamiast złotej).
Jako dodatek dostajemy duży plakat z zespołem oraz dwie karty kolekcjonerskie. Jedna jest z całym zespołem, natomiast druga losowego członka zespołu, mi trafił się V! Ciekawy jest też design tylnych stron kart, są dość proste, ale wizualnie mega atrakcyjne. Szczególnie warto przyjrzeć się karcie Taehyunga. Jeżeli chodzi o plakat, to przypadł mi on do gustu. Jest bardzo wysokiej jakości. Nie wspominając już o tym, że jego złożona forma ma widoczny fragment napisu (nazwy płyty). Ktoś pomyślał i dobrze to zaprojektował.
Jako dodatek dostajemy duży plakat z zespołem oraz dwie karty kolekcjonerskie. Jedna jest z całym zespołem, natomiast druga losowego członka zespołu, mi trafił się V! Ciekawy jest też design tylnych stron kart, są dość proste, ale wizualnie mega atrakcyjne. Szczególnie warto przyjrzeć się karcie Taehyunga. Jeżeli chodzi o plakat, to przypadł mi on do gustu. Jest bardzo wysokiej jakości. Nie wspominając już o tym, że jego złożona forma ma widoczny fragment napisu (nazwy płyty). Ktoś pomyślał i dobrze to zaprojektował.
Książeczka ma fajną nakładkę w formie kalki z białym nadrukiem. Co jest ciekawe - biały nadruk nawiązuje do wzoru, który jest wytłoczony na okładce, natomiast na okładce mamy odpowiednik czerwonych napisów. Nakładają się one w taki sam sposób jak na okładce!
Sama sesja zdjęciowa jest, w moim odczuciu, mniej cringy niż ta poprzednia. Najbardziej podobają mi się fotografie z Jung Kookiem (te ujęcia w kapturze!!!). Najzabawniej wygląda znów RM (to mini afro) i Jimin (ten fryz). Początkowo bawiła mnie też stylówka Yoongiego, ale po przeglądnięciu wszystkich zdjęć, prezentuje się naprawdę świetnie! To nie tak, że się z nich nabijam, ale ich początki były całkowicie odmienne od tego, co teraz znamy. Żeby nie było - sama śmieję się ze swoich starych stylówek i zdjęć pełnych przytłaczającego, trochę słodkiego mhroku.
Następnie mamy The Most Beautiful Moment in Life part. 1. Wybrałam wersję "pink". Okładka jest delikatna, widoczne na niej są lekkie, trochę rozmyte kwiaty. Na okładce znajduje się też nazwa płyty (ozdobiona lakierem UV i delikatnym wytłoczeniem). Nazwa zapisana jest hanją: 花様年華.
Jako dodatek dołączyli kartę z 9 kwadratowymi zdjęciami. Trafił mi się Worldwide Handsome Jin. Nikogo nie zdziwi fakt, że prezentuje się on jak zwykle pięknie. Fotki są naprawdę urocze, sama karta nie jest jakoś specjalnie duża, ale ma za to błyszczącą folię na przodzie i jest wydrukowana na grubszym papierze. Wydaje się być solidna.
Forma tego albumu jest podobna do tych znanych nam obecnie czyt. książkowa. W środku mamy trzy sesje zdjęciowe. Pierwsza z nich jest na łonie natury - na łące, wśród drzew. Zaczynając je oglądać czuję trochę ciepła, jednak im dalej idę tym mocniejszy depresyjny, melancholijny nastrój wyczuwam. Zdjęcie Namjoona w otoczeniu gałęzi z kwiatami chyba najbardziej zapadło mi w pamięć. Zachwyciły mnie znajdujące się przy niektórych zdjęciach fragmenty wierszy poety Arthura Rimbauda. Nie spodziewałam się znaleźć poezji w takim miejscu - jednak jest zaskoczenie zdecydowanie pozytywne.
Jeżeli chodzi o drugą sesję, to jest tylko gorzej. Depresyjne stany wylewają się z fotek wiadrami. Zdjęcia Yoongiego przypominają mi mnie, kiedy przedawkuję zbyt dużą ilość soju. Chociaż leżenie na łóżku wraz z psującymi się skórkami po bananach nie są w moim stylu.
Co ciekawe, ostatnia sesja jest w pełni monochromatyczna, a mimo tego jest najmniej melancholijna. Są tam nawet zdjęcia na których się uśmiechają. Zachwyciło mnie ujęcie, które pokazuje jak biegną w stronę morza. Kojarzy mi się ze starymi fotografiami, które można oglądać na wystawach wybitnych fotografów. Najmniej podoba mi się kieszonka na płytę, według mnie jest nieporęczna i boję się, że CD będzie się rysować.
Jako dodatek dołączyli kartę z 9 kwadratowymi zdjęciami. Trafił mi się Worldwide Handsome Jin. Nikogo nie zdziwi fakt, że prezentuje się on jak zwykle pięknie. Fotki są naprawdę urocze, sama karta nie jest jakoś specjalnie duża, ale ma za to błyszczącą folię na przodzie i jest wydrukowana na grubszym papierze. Wydaje się być solidna.
Forma tego albumu jest podobna do tych znanych nam obecnie czyt. książkowa. W środku mamy trzy sesje zdjęciowe. Pierwsza z nich jest na łonie natury - na łące, wśród drzew. Zaczynając je oglądać czuję trochę ciepła, jednak im dalej idę tym mocniejszy depresyjny, melancholijny nastrój wyczuwam. Zdjęcie Namjoona w otoczeniu gałęzi z kwiatami chyba najbardziej zapadło mi w pamięć. Zachwyciły mnie znajdujące się przy niektórych zdjęciach fragmenty wierszy poety Arthura Rimbauda. Nie spodziewałam się znaleźć poezji w takim miejscu - jednak jest zaskoczenie zdecydowanie pozytywne.
Jeżeli chodzi o drugą sesję, to jest tylko gorzej. Depresyjne stany wylewają się z fotek wiadrami. Zdjęcia Yoongiego przypominają mi mnie, kiedy przedawkuję zbyt dużą ilość soju. Chociaż leżenie na łóżku wraz z psującymi się skórkami po bananach nie są w moim stylu.
Co ciekawe, ostatnia sesja jest w pełni monochromatyczna, a mimo tego jest najmniej melancholijna. Są tam nawet zdjęcia na których się uśmiechają. Zachwyciło mnie ujęcie, które pokazuje jak biegną w stronę morza. Kojarzy mi się ze starymi fotografiami, które można oglądać na wystawach wybitnych fotografów. Najmniej podoba mi się kieszonka na płytę, według mnie jest nieporęczna i boję się, że CD będzie się rysować.
Omówiłam część pierwszą, pora na drugą - The Most Beautiful Moment in Life part. 2. Wybrałam wersję "peach". Okładka przypomina w swojej formie poprzedniczkę, ale oprócz płatków kwiatów pojawiają się też rozmyte kształty motyli. Tytuł albumu również zapisany jest hanją i podobnie przedstawiony, poza tym, że: jest mniejszy, zamknięty w kwadracie i ma na sobie biały nadruk zamiast lakieru UV. Nie wspominając już o dodanej dwójce.
W sumie mamy dwie sesje zdjęciowe. Jedna w otoczeniu natury, druga w mieście. Ma ona całkowicie inny wydźwięk niż te z pierwszej części. Mają one w sobie multum magicznego uroku i klimatu. Strzałem w dziesiątkę jest motyw z rozkładającą się stroną na której widać jak wszyscy się przemieścili. Super pomysł.
Jeżeli chodzi o ulubione zdjęcia, to chyba będzie to cała sesja Taehyunga na huśtawce - ma w sobie ogromną dozę wolności i spokoju. Wygląda bardzo beztrosko, co według mnie idealnie odzwierciedla przekaz jaki idzie wraz z tą (i poprzednią) płytą - zagadnienie młodości. Choć trudno wybrać, bo wszystkie ujęcia są zjawiskowe.
W sumie mamy dwie sesje zdjęciowe. Jedna w otoczeniu natury, druga w mieście. Ma ona całkowicie inny wydźwięk niż te z pierwszej części. Mają one w sobie multum magicznego uroku i klimatu. Strzałem w dziesiątkę jest motyw z rozkładającą się stroną na której widać jak wszyscy się przemieścili. Super pomysł.
Jeżeli chodzi o ulubione zdjęcia, to chyba będzie to cała sesja Taehyunga na huśtawce - ma w sobie ogromną dozę wolności i spokoju. Wygląda bardzo beztrosko, co według mnie idealnie odzwierciedla przekaz jaki idzie wraz z tą (i poprzednią) płytą - zagadnienie młodości. Choć trudno wybrać, bo wszystkie ujęcia są zjawiskowe.
Przechodząc do drugiej sesji, to przenosimy się do miasta. Mają całkowicie inny przekaz niż poprzednie. Zawierają w sobie dużą ilość buntowniczego klimatu. Graffiti, jazda na rowerach, tory, deska, jazda w wózkach sklepowych... Najfajniejsze fotki to według mnie te z rowerami (Jung Kook i Jin razem na rowerze - miazga) i J-Hope na torach. Ciekawym rozwiązaniem projektowym były wychodzące ze zdjęć napisy.
Jeżeli chodzi o dodatek - była nim karta kolekcjonerska. Zwróciłam uwagę na to, że jest ona węższa, krótsza i kanciasta - czym różni się od pozostałych. Dostałam uroczego różowowłosego RM'a.
Jeżeli chodzi o dodatek - była nim karta kolekcjonerska. Zwróciłam uwagę na to, że jest ona węższa, krótsza i kanciasta - czym różni się od pozostałych. Dostałam uroczego różowowłosego RM'a.
Last but not least... Jeden z najnowszych wydawnictw, czyli Map of the Soul: Persona. Wybrałam sobie wersję nr. 02 - najbardziej podobała mi się tamtejsza sesja zdjęciowa. Opakowanie płyty jest przeboskie. Piękny róż, matowa folia została uszlachetniona lakierem UV 3D, do tego wytłaczanie zdobione srebrną folią.
Do płyty dołączonych zostało kilka dodatków. Oczywiście karta kolekcjonerska - trafił mi się Yoongi (!!!), pocztówka z Namjoonem, klisza filmowa oraz mini książeczka. Karta kolekcjonerska prezentuje się wspaniale, jest pokryta folią matową, a z tyłu dodatkowo ozdobiona lakierem UV.
Pocztówka jest zaskakująco mała i brakuje jej zdobień, choć sama fotka RM'a jest urocza (btw. ma super kolor włosów). Z drugiej strony jest krótka notatka i podpis Namjoona. Mam zastrzeżenia odnośnie grubości papieru. W porównaniu do karty ze zdjęciami Jina czy pocztówki z "2 Cool 4 Skool" jest ona straszliwie cienka. Z doświadczenia powiem - uważajcie na nie, bo niezwykle łatwo możecie uszkodzić nadruk, który nie jest niczym zabezpieczony. Woda czy pot może nieodwracalnie ją zniszczyć.
Jeżeli chodzi o kliszę filmową to jest to jeden z ciekawszych dodatków. Podoba mi się to, że jego forma przypomina trochę taką prawdziwą kliszę i ogląda się ją pod światło. Wszystkie cztery zdjęcia są śliczne.
Do płyty dołączonych zostało kilka dodatków. Oczywiście karta kolekcjonerska - trafił mi się Yoongi (!!!), pocztówka z Namjoonem, klisza filmowa oraz mini książeczka. Karta kolekcjonerska prezentuje się wspaniale, jest pokryta folią matową, a z tyłu dodatkowo ozdobiona lakierem UV.
Pocztówka jest zaskakująco mała i brakuje jej zdobień, choć sama fotka RM'a jest urocza (btw. ma super kolor włosów). Z drugiej strony jest krótka notatka i podpis Namjoona. Mam zastrzeżenia odnośnie grubości papieru. W porównaniu do karty ze zdjęciami Jina czy pocztówki z "2 Cool 4 Skool" jest ona straszliwie cienka. Z doświadczenia powiem - uważajcie na nie, bo niezwykle łatwo możecie uszkodzić nadruk, który nie jest niczym zabezpieczony. Woda czy pot może nieodwracalnie ją zniszczyć.
Jeżeli chodzi o kliszę filmową to jest to jeden z ciekawszych dodatków. Podoba mi się to, że jego forma przypomina trochę taką prawdziwą kliszę i ogląda się ją pod światło. Wszystkie cztery zdjęcia są śliczne.
Przejdźmy do fotoksiążki. Znajdująca się w niej sesja zdjęciowa jest naprawdę interesująca, bo łazienkowa. Nazwałabym ją "getting ready". Mycie zębów, czesanie i poprawianie włosów, zakładanie kolczyków... Do tego ta wszechobecna różowa kolorystyka. Najciekawiej prezentuje się V, którego niebieskie włosy i koszula świetnie kontrastują z różem otoczenia. Podobnie rzecz ma się z Sugą, natomiast RM wygląda niesamowicie - ta biała marynarka!
Z tego co widzę, to Czerwcowy Haul wyszedł mi o wiele krócej niż kwietniowy! Całe szczęście! Mam nadzieję, że dzięki temu jest bardziej konkretny.
Podsumowując, wydaje mi się, że warto jest zapolować na tak dobre okazje i zdobyć pełnowartościowe płyty w tak niskich cenach. Jeszcze raz gorąco zachęcam do zapoznania się z ofertą sklepu. Zdarza się, że w ramach outletu sklep wrzuca również albumy dostępne od ręki w ramach czyszczenia magazynu. Są to jednak stricte limitowane ilościowo rzeczy, więc kto pierwszy ten lepszy! Ja jestem bardzo zadowolona z moich zakupów i liczę na to, że w nadchodzących miesiącach również skuszę się na jakieś pozycje!
A dla osób, które były na tyle wytrwałe... nagroda w postaci obiecanego zdjęcia I.N'a:
A dla osób, które były na tyle wytrwałe... nagroda w postaci obiecanego zdjęcia I.N'a:
Czarne Pierogi
Komentarze
Prześlij komentarz